Książka (ebook w formacie epub i kindle mobi), za którą autorka otrzymała Nagrodę Nike Czytelników 2016 r. Grzebałkowska wkracza na ziemie przez chwilę niczyje albo właśnie zagarnięte przez nową władzę, by przyjrzeć się z bliska losom ostatnich żyjących świadków tamtego czasu. Ludzi, którzy gonieni strachem próbowali się przedrzeć przez skuty lodem Zalew Wiślany (było ich pół miliona), przesiedleńców, którzy w swoich nowych domach zastawali jeszcze ich poprzednich właścicieli, wychowanków otwockiego domu dziecka dla ocalonych z Holocaustu, szabrowników, dla których wyzwolone tereny stały się gigantycznym sklepem Ikei, ludziom, którzy o włos wyprzedzili własną śmierć. Oddaje głos ofiarom, chociaż i katom poświęca sporo miejsca – zwłaszcza kiedy może dzięki temu pokazać powojenne pomieszanie ról i losów.
„Rok 1945, miałam dziewięć lat. Czytam książkę Magdaleny Grzebałkowskiej zdumiona, jak mało wiem o tej chwili między straszną wojną a niepewną nadzieją. A co wiedzą urodzeni ćwierć czy pół wieku po mnie? O tęsknocie, bezradności i sprycie pierwszych osadników na Ziemiach Odzyskanych, o grotesce szabru, o zatopieniu okrętu «Wilhelm Gustloff» z tysiącami niemieckich cywilów, o otwockiej próbie przywrócenia dzieciństwa sierotom żydowskim, o zasiedlaniu gruzów Warszawy (wojsko wzywa, by ludzie znaczyli miejsca, gdzie mogą być miny, najlepiej – pękiem słomy na żerdzi). Autorka dotarła do świadków i uczestników wszystkich historii i zachowała język ich opowieści, bezlik zdumiewających szczegółów, łzy, namysł, ale także śmiech, jak w życiu. To był rok wyjątkowo intensywnego życia i czuje się to na każdej stronie tych świetnych reportaży” – Małgorzata Szejnert, reporterka
„1945 to rok pełen sprzeczności i chaosu. Jest w nim wszystko: potężne nadzieje związane z końcem wojny i gorycz pokoju. Radość, że przeżyliśmy, i obrazy masowych ekshumacji. Heroiczna odbudowa oraz szaber i korupcja. Przemoc wobec Polaków i Polaków wobec „obcych”. Złożoność tego czasu doskonale uchwyciła Magdalena Grzebałkowska, pokazując ten rok z perspektywy zwyczajnych ludzi. Reportaż z jądra ciemności? Pobojowiska? Nie tylko. To także opowieść o powrocie do życia” – Marcin Zaremba, historyk
Przeczytaj fragment ebooka 1945. Wojna i pokój. Magdalena Grzebałkowska (formaty epub, kindle mobi):
Jak to jest, gdy się wyciąga szuflady w czyichś komodach, decyduje, że sztućce z inicjałami nieznajomych będą od dziś dotykać naszych ust, wsuwa dłoń między chłodne poszewki kołder, pod którymi jeszcze niedawno ktoś spał, ogląda w szafie płaszcze, halki i suknie, których poprzednia właścicielka nie zdążyła zabrać? Jak zapytać starszą, uprzejmą kobietę, która siedzi na kanapie w swoim pokoju: „Pani Niusiu, czy nie miała pani z tego powodu wyrzutów sumienia?”. Czy będę umiała zrozumieć jej odpowiedź, ja, która nie przeżyłam wojny?
Na razie siadam przy jej stole i słucham. O tacie organiście, który miał na imię Kazimierz, jego drugiej żonie Justynie i ich jedynaczce Niusi (rocznik 1927), rozpieszczonej, rozpuszczonej, samodzielnej i zdecydowanej. („Miałam wszystko, co chciałam. Uparłam się, żeby iść z rodzicami na przyjęcie do księdza, to szłam. Albo do państwa prawosławnych na przyjęcie, też szłam. Kręcona byłam”). O dzieciństwie w Bakałarzewie, miasteczku niedaleko Suwałk, które od Prus Wschodnich dzieliło tylko jezioro. O jedynym Niemcu w miasteczku, który tuż przed wojną poszedł na spacer z rodziną i nie wrócił, bo uciekł do Prus. O innym Niemcu, który z pruskiej strony przychodził na polską, żeby się kąpać ze swoim wilczurem w jeziorze. O niemieckich żandarmach, którzy pili wódkę w bakałarzewskiej gospodzie i gdy zataczając się, wracali do siebie, dzieci biegły za nimi, wołając „Hitler! Hitler!”.
Pytam o wojnę. Czy ich zaskoczyła? Nie, wcale. Zbyt wielu polskich żołnierzy siedziało w sierpniu 1939 roku na wieży kościoła i lornetowało Niemców za jeziorem, zbyt wielu okopywało się przy granicy. Ojciec przed wrześniem jeszcze zaprzągł konia, matka wrzuciła na wóz pierzyny, album ze zdjęciami i z krową przywiązaną do wozu ruszyli na wschód. 1 września 1939 roku byli w Sztabinie za Suwałkami, kilka dni później w Majewie pod Sokółką, gdzie Kazimierz dostał posadę organisty.
Dawne Bakałarzewo, do którego wrócili po dwóch miesiącach, już nie istniało. Na początku wojny toczyły się tu ciężkie walki. Drewniane domy spłonęły, kościół i szkołę częściowo zbombardowano, zajętą przez Niemców organistówkę wcześniej okradziono (ktoś wyniósł meble, pianino i gitarę Niusi), ze spichlerza organisty wyniesiono zboże. Z miasteczka zniknęli miejscowi Żydzi.
Okupację mimo to spędzili w Bakałarzewie. Ojciec Niusi kupił drewniany dom od starowierców spod Aleksandrowa, których hitlerowcy przesiedlali na Litwę, i postawił w pobliżu tego, który spłonął we wrześniu. Szkoły dla polskich dzieci nie było. Niusia uczyła się grać na pianinie u znajomego jej ojca, czytała „Potop”, wypisywała z ojcem metryki z ksiąg chrztów i zgonów, na polecenie Niemców wydawała kartki na cukier mieszkańcom gminy, pracowała w polu u bauera po pruskiej stronie.
Jesienią 1944 roku do Bakałarzewa zbliżał się front ze wschodu. („Tatuś zadecydował, że jedziemy do Suwałk. Zamieszkaliśmy u znajomych. Wigilię z nimi spędziliśmy. Któregoś dnia weszli do domu Ruscy, przynieśli z sobą tuszonki, konserwy amerykańskie niecałe kilowe. Mamusia nagotowała im zupy. I oni nam wtedy powiedzieli, że Bakałarzewo już wolne”)...
Inne ebooki i audiobooki Magdaleny Grzebałkowskiej znajdziesz na stronie autorki. Przeczytasz lub przesłuchasz je wygodnie w aplikacji mobilnej Publio lub na dowolnym czytniku, typ inkBook, PocketBook, Onyx, Kindle itd.
W maju 2021 r. ukazała się nowa książka autorki „Wojenka. O dzieciach, które dorosły bez ostrzeżenia”