Jak wyobrażał sobie piekło, niebo i czyściec autor „Boskiej komedii” na początku XIV w. i jakie wyobrażenie mamy o nich dziś? Czy w ogóle może być mowa o jakichkolwiek zbieżnościach w tej materii?
Jak wyobrażał sobie piekło, niebo i czyściec autor „Boskiej komedii” na początku XIV w. i jakie wyobrażenie mamy o nich dziś? Czy w ogóle może być mowa o jakichkolwiek zbieżnościach w tej materii?
Jeżeli Dante napisał swoje dzieło po to, by oddać hołd zmarłej ukochanej, Beatrycze, to na pewno osiągnął cel. Poemat okazał się bowiem nieśmiertelny, zarówno dzięki nowatorskiej – jak na ówczesne czasy – formie, jak i bogactwie zawartych w nim treści. A jeżeli stworzył go, by zachęcić bliźnich do porzucenia występku i wkroczenia na drogę cnoty... Hm, można już o sukcesie dyskutować. „Piekło”, część pierwsza poematu, najbardziej być może przemawiało do czytelników kiedyś i czyni to nadal za pomocą odmalowanej w nim grozy, tym straszniejszej, że odsłania te obrazy Wergiliusz, poeta będący uosobieniem rozumu. Nie żałował Dante opisów prawdziwie krwawych, niekończących się nigdy kar. Dlatego już nad bramą wiecznego przybytku cierpienia umieścił napis „Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie”. Przedpiekle i dziewięć kręgów mąk coraz bardziej zatwardziałych grzeszników, a na samym dnie Lucyfer... Następnym etapem wędrówki poety prowadzonego przez autora „Eneidy” jest góra czyśćcowa. Wraz z nim wspinamy się coraz wyżej i wyżej, mijając pokutujące, oczekujące zbawienia dusze. Przewodnikiem Dantego po raju nie będzie już jednak Wergiliusz, lecz piękna Beatrycze, a potem św. Bernard z Clairvaux. Aż Florentczyk dotrze do ostatecznego celu wędrówki – „Miłości, co wprawia w ruch słońce i gwiazdy”.