Co można było robić w czasie wolnym na wsi, kiedy o radiu ani o telewizji nikt jeszcze nie słyszał? Oczywiście prowadzić intensywne życie towarzyskie i... uczuciowe. Jak bardzo było bogate, przekazał Reymont w pierwszym tomie „Chłopów”. Właśnie „Jesień”, kiedy definitywnie zakończyły się prace w polu, obfitowała w spotkania w chałupach i karczmie, zabawy, tańce, gry, a wreszcie mniej lub bardziej potajemne schadzki. Wtedy był czas jarmarków, sprzedawania i kupowania, przygotowywania się do zimy. Zakochiwania się i zaręczyn, a wreszcie ślubów i wesel.
I od jednych takich zaręczyn wszystko się zaczęło. A może jeszcze wcześniej. Kiedy Maciej Boryna, najpierwszy w Lipcach gospodarz, miał trochę czasu i zdał sobie sprawę, że czuje się samotny, a dom bez żony nie funkcjonuje najlepiej. I że jesienią bardziej niż kiedykolwiek w łóżku i obejściu przydałaby się gospodyni. A gdy w dodatku wraz z nią przyszedłby spory posag... Wesele było rzeczywiście atrakcją sezonu. Bawiła się na nim cała wieś.
Co można było robić w czasie wolnym na wsi? Można było nawet wymyślić, że się weźmie trzeci ślub i będzie się szczęśliwym, mimo zaawansowania w latach. Zadurzyć się, zapomnieć o wszystkim. Ale okazało się, że nie jest to możliwe. O swojej dumie Maciej Boryna zapomnieć jednak nie umiał. I tak to się zaczęło...