W dawnych czasach ludzie uczyli się o różnych rzeczach z encyklopedii.
I bardzo dobrze, ponieważ można było o wszystkim przeczytać, nauczyć się tego na pamięć i nie kłopotać się myśleniem. Lecz dziś, w erze internetu, stale rosnącej populacji i szybko rozwijającej się nauki, wiedzy jest po prostu za dużo. Staje się to z dnia na dzień coraz bardziej przytłaczające.
Po latach zmagań z ważkimi pytaniami, takimi jak: „Co robili ludzie przed lewolucją?” i „Co to są zegary?”, śmiała reporterka, wizjonerka i fulozofka Philomena Cunk przywraca encyklopedii należne jej miejsce. W swoim dziele pisze o wszystkim, co współczesny człowiek wiedzieć powinien: od Szekspira po kiełbasę, od Archiego Medesa po psychologię lewolucyjną, od Imperium Rzymskiego po kserokopiarki. Dzięki niej poznacie i w pełni zrozumiecie świat.
Przeczytajcie tę książkę, a już nigdy nie będziecie musieli czytać żadnej innej.
***
„Ta książka jest fantastyczna, ponieważ opisuje wszystko, co istnieje (z wyjątkiem tych 95% rzeczy, którymi nie warto zawracać sobie głowy)”
– Philomena Cunk, gwiazda programu „Świat oczami Cunk” Charliego Brookera, twórcy serialu „Czarne lustro”
„Proszę się więcej ze mną nie kontaktować”
– profesor Rupert Delgado, Kawaler Orderu Imperium Brytyjskiego
„Cunk na premiera!”
– Rachel Riley
„[Cunk to] wyjątkowy intelekt, zdolny objąć całą naszą skomplikowaną rzeczywistość”
– „The Times”
(Opis pochodzi od wydawcy).
🔔 Jak przeczytać ebook „Cunk o wszystkim. Encyklopedia Philomennica”?
• w aplikacji mobilnej Publio na swoim smartfonie lub tablecie (iOS, Android),
• na czytniku ebooków typu Kindle, PocketBook, inkBook itp.,
• na komputerze – w darmowych programach Calibre, Adobe Digital Editions,
• w przeglądarce internetowej – np. Firefox z dodatkiem EPUBReader.
Po zakupie ebook pobierzesz w formacie epub i mobi.
Fragment ebooka „Cunk o wszystkim. Encyklopedia Philomennica”:
Astronomia
Nasza planeta nie jest jedyną we wszechświecie. Jak się okazuje, istnieje całe mnóstwo innych.
Są planety, które wszyscy znają. Na przykład Ziemia. Albo ta taka piaszczysta, z której pochodzi Darth Vader. Albo Księżyc. Istnieją jednak miliony planet, których nigdy nie widzieliśmy i których prawdopodobnie nigdy nie odwiedzimy, co nie przeszkadza naukowcom bez ustanku o nich paplać.
Być może na niektórych z tych planet panują warunki umożliwiające przetrwanie istotom żywym. Wiemy jednak na pewno, że takie warunki panują na Ziemi, dlatego poszukiwanie innych planet, na których mogliby mieszkać ludzie, jest jak poślubienie kogoś, z kim świetnie się dogadujecie, a potem marnowanie całych wieczorów na przeglądaniu Tindera.
Najbliżej nas znajdują się inne planety krążące wokół Słońca – wszystko to razem nazywane jest układem solearnym, ponieważ niektóre z nich są zmrożone jak lody Solero wygrzebane z supermarketowej zamrażarki.
Do niedawna układ solearny liczył dziewięć planet, ale ostatnio naukowcy odkryli własną fuszerkę i zorientowali się, że Pluto nie jest planetą, tylko psem Myszki Miki.
Trudno zrozumieć, skąd wziął się ten błąd. Moja hipoteza? Wiadomo, że teleskopu można użyć nie tylko do badania firmamentu, ale także do podglądania sąsiadów przez okno. Być może naukowcy nie zauważyli, że skierowali swoje przyrządy na kreskówkę w telewizorze, a potem byli zbyt zawstydzeni, żeby od razu się przyznać, że podglądali kobietę w staniku, zamiast patrzeć na gwiazdy i planety. Noce w obserwatorium bywają długie i samotne.
Najmniejszą planetą w układzie solearnym jest Merkury, ale nikt na nim nie mieszka, więc po ewentualnej przeprowadzce mielibyście dla siebie mnóstwo miejsca (przynajmniej w porównaniu z Coventry). Największa planeta to Jowisz, który jest obrzmiały, napuchnięty, cały poplamiony, jakby właśnie zjadł pieczeń ze wszystkimi dodatkami, i składa się głównie z gazów, jakby poprawił gulaszem warzywnym.
Najfajniejsza planeta to chyba Anus. Oficjalnie Anus nazywany jest w języku angielskim i łacińskim Uranusem, ale tyle osób robiło sobie głupawe żarty z tej nazwy, że ostatecznie naukowcy poddali się i powiedzieli: „Jak sobie chcecie”. Podobnie James Blunt w końcu zaakceptował żarty ze swojego nazwiska i nauczył się zbywać niewybredne rymowanki pobłażliwym uśmiechem.
Jeśli uważacie, że najbliższą nam planetą jest Księżyc, nie macie racji, ponieważ to Ziemia jest tą planetą. „Ziemia” to naukowe określenie na otaczający nas świat. Zatem nasza rzeczywistość funkcjonuje pod dwoma aliasami – jak Puff Daddy. I jak wszystko w Walii...