Księgi pierwsze, wtóre i trzecie... czyli są to zbiory niemałe. Miał bowiem Kochanowski, wielki poeta polskiego renesansu, całkiem sporo przemyśleń, a najzgrabniej było je ująć w krótkiej, a dosadnej formie poetyckiej. Najłatwiej było uznanemu już twórcy przedstawić swoje poglądy, porady, pouczenia, żarciki (niepotrzebne skreślić) na jakikolwiek temat właśnie w ten sposób, nie urażając przy tym nikogo.
Bardzo cenił sobie Jan z Czarnolasu tę szczególną formę wypowiedzi, czemu dał wyraz w utworze ni mniej, ni więcej tylko „Do fraszek”. Wyznał w nim, że w tych poetyckich miniaturach składa wszystkie swoje tajemnice. Cóż to znaczy? Tyle że wbrew pozorom, niełatwo jest rozgryźć zawarte w nich przesłanie. Że nie wszystko we fraszkach jest tym, czym nam się wydaje. Czosnek nie tylko warzywo oznacza, kot – kota, a przed osławioną mądrością doktorów nie zawsze poeta uchyla kapelusza (kapelusza?). Z uroków niewieścich najczęściej... kpi, z największym dystansem podchodzi jednak do samego życia. Z iście humanistycznym spokojem przyjmuje wyroki losu, wiedząc, że wszelka z nim walka jest tylko próżnym i śmiesznym wręcz wysiłkiem. „O żywocie ludzkim” dobitnie przedstawia filozofię człowieka wiedzącego, że jest „Bożym igrzyskiem”. Pokora czy bluźnierstwo... W każdym razie dzieło absolutnie genialne!