Historia niby banalna, a jednak całkiem nowa. Student pozujący na filozofa i cynika wynajmuje pokój u pewnej wdowy. Jednak, jak to zwykle studenci, zupełnie niechcący zawraca w głowie naiwnej gimnazjalistce, Leonce. Jest dla niej alfą i omegą. Sprawia kłopoty nie tylko młodocianej znajomej, lecz także pryncypałowi znajomego, po czym, jakże to znamienne, daje nogę za granicę. Tamże traci resztki zapału do nauki i rusza dalej w świat. Przemierza wzdłuż i wszerz dwa olbrzymie kontynenty, a następnie, po ośmiu latach, wraca do kraju. A tam, co za niespodzianka!, Leonka wyrosła na piękną i wykształconą kobietę. Co dalej się wydarzyło, czytelnik na pewno się dowie. I niech mu się przypadkiem nie wydaje, że wie, czego się spodziewać!
Maria Rodziewiczówna nigdy nie miała szansy być zauroczonym kimkolwiek dziewczątkiem. Tak ułożyły się losy jej rodziny. Bardzo wcześnie przyjęła na siebie obowiązek zarządzania majątkiem i w dodatku spłaciła rodzeństwo. Poza tym – co niespotykane w końcu XIX w., zarobiła te pieniądze sama. Niewiele ówczesnych 18-latek mogło poszczycić się takimi osiągnięciami.
Później było już tylko dziwniej. Przez lata dzieliła życie i gospodarowanie z kuzynką, Jadwigą Skirmunttówną, co oczywiście było pożywką dla wielu spekulacji na temat jej preferencji seksualnych. Na szczęście jako autorka powieści niewiele się tym przejmowała i dzięki temu możemy czytać nie tylko „Dewajtis” i „Lato leśnych ludzi”, ale także oryginalny „Kwiat lotosu”.