Gawędy o czasach, kiedy wszystko szło lepiej niż teraz. Wspomnień tych nie można włożyć między bajki, bo są spisane ręką autora pewnego, który wiedział, co to znaczy szlachecki obyczaj.
Gawędy o czasach, kiedy wszystko szło lepiej niż teraz. Wspomnień tych nie można włożyć między bajki, bo są spisane ręką autora pewnego, który wiedział, co to znaczy szlachecki obyczaj.
Pełne humoru, ale i melancholii gawędy o tym, jakie to były onegdaj porządki w tej naszej Rzeczpospolitej. Swoje wspomnienia rozpoczyna cześnik parnawski Seweryn Soplica, cofając się pamięcią do czasów konfederacji barskiej. Nie snuje jednak opowieści z pola bitwy, ale z... kościoła, gdzie sławetny karmelita ksiądz Marek gromił z ambony awanturnictwo szlachty i brak chęci panów do prawdziwej walki. Nie wszyscy się jednak od służby ojczyźnie ukochanej uchylali, a najlepszym tego przykładem jest pan Bielecki. Zgrzeszywszy porządnie za młodu – „nogą, chodząc, gdzie nie trzeba, ręką, bo listy nosił ku złemu, a gębą, bo nie do dobrego namawiał” – odpokutował wszystko na polu bitwy, za co został jeszcze przez Boga sowicie nagrodzony. Lecz myliłby się ten, kto by sądził, że życie szlacheckie to tylko wojaczka. Jest w nim czas także na tańce, hulanki, swawole. A w zabawie jak równy z równym mogą brać udział i pan Soplica, i sędzia Rewieński, i książę Radziwiłł. Gdy już zaś zjechali się wszyscy razem, to kilka dni minęło, zanim wrócili do własnych dworów. Barwne, pełne humoru i łagodnej ironii „Pamiątki JPana Seweryna Soplicy...” zachwyciły samego Adama Mickiewicza. Zapoczątkowały także zainteresowanie innych pisarzy gawędą szlachecką – na nich wzorowali się Józef Ignacy Kraszewski i Henryk Sienkiewicz, gdy tworzyli obrazy czasów minionych.