Nowemu Ereburgowi grozi całkowite zniszczenie i bynajmniej nie chodzi o oblegającą go od miesięcy armię rebeliantów czy o siejące zamęt na ulicach Dzieci Czarnego Wilka. Prosty lud, zwiedziony manifestami myślicieli z Nichtael, zamęcza władze swoimi ordynarnymi postulatami. Domaga się równego traktowania, godziwych warunków pracy, a nawet powszechnego dostępu do edukacji, zupełnie jakby wysiadywanie w szkołach i pobieranie nauk stanowiło jakiś przywilej. Uświęcony tradycją porządek społeczny zaczyna chwiać się w posadach. Te trudne czasy wymagają prawdziwego bohatera, ale z braku lepszych opcji mieszkańcy Caellarh będą musieli zadowolić się przeciętnie kompetentnym, patologicznie leniwym i doszczętnie skorumpowanym porucznikiem, który zrobi, co w jego mocy, by zwalić robotę na innych. Isevdrir Norgaard raz jeszcze zanurza się w kłębowisko spisków i intryg, walcząc o przetrwanie, zdradzając swoich mocodawców i zastanawiając się, po co do to wszystko robi.