Grzegorz Jefimowicz Rasputnin. Syn furmana. W młodości ciężko pracował, ostro pił i okrutnie się łajdaczył. Do momentu, kiedy otrzymał dar jasnowidzenia. W wieku 33 lat zostawił żonę i dzieci, wstąpił do klasztoru, poznał sektę chłystów, których zdaniem grzech nie przeszkadza w jedności z Bogiem, a przygodny seks i rozpusta jest drogą do zbawienia, na równi z pielgrzymowaniem. Zostaje więc pielgrzymem, wędruje i latami poznaje prawdziwe życie chłopów rosyjskich. Już jako święty mąż trafia do stolicy. Jako jedyny potrafił uzdrowić z hemofilii następcę tronu, carewicza Aleksandra. Stał się przyjacielem i powiernikiem rodziny carskiej.
Potrafił załatwić każdą posadę, kontrakt, decyzję na carskim dworze. Brał gigantyczne łapówki, ale też wspomagał bezinteresownie biednych. Obalał ministrów i premierów. Nazywali go „carem nad carami”. Otaczał się zawsze gronem wyznawczyń, uczennic i wielbicielek: arystokratek, zakonnic, mieszczek, kobiet opętanych, które widziały w nim Boga, a seks z nim uznawały za akt religijny. Pił, śpiewał i tańczył całymi nocami. Jedni go kochali, inni szczerze nienawidzili. Dlatego został zamordowany, a jego śmierć była tak niezwykła, jak życie.
Autor nie ocenia jednoznacznie swojego bohatera, ale próbuje go oddemonizować.
Jak różnie oceniali postać Rasputina nawet mu współcześni, pokazuje zamieszczony jako dodatek tekst Ferdynanda Ossendowskiego z jego zbioru felietonów podróżniczych, opisujących życie w Rosji przed rewolucją bolszewicką i u jej progu, pod tytułem „Cień ponurego Wschodu”. Autor spotkał osobiście Rasputina, którego postać próbuje rzetelnie opisać czytelnikowi. Jakże inny jest opis René Fülöpa-Millera…