„SKRYWANE jest odkrywcze. «Nieskończona prostota», «rozkosz pychy», «sprytna wiara», zwarcia antonimów, przyciąganie przeciwieństw, ich wzajemne przeistoczenia są źrenicą tego oka na świat, które Michał Komar nam tu otwiera.
Wewnętrzny rytm tej prozy, potoczny i wyszukany zarazem, dialogowy i precyzyjny, dyskretny, lecz sugestywny, wciąga czytelnika niepostrzeżenie w tę opowieść o państwie i papiestwie, Rzeczypospolitej i Kościele, Polsce i Europie. Ale wszystkie określenia ogólne, których w nocie trudno uniknąć, muszą zostać zawieszone, kiedy przeczyta się pierwsze kartki tej powieści, ponieważ opowiada ją osoba z krwi i kości, absolutnie indywidualna i konkretna w swoim doświadczeniu świata, które pisarz przejrzyście uobecnia w jej mowie szczególnej. I tak jest ze wszystkimi postaciami tej powieści – pulsują one w czytaniu, ponieważ poprzez nie widzimy na nowo tamten renesansowy świat potężnych osobowości i misternych intryg, wyrafinowanych umysłów i zwyrodniałych pragnień, mistycznych nawiedzeń i politykierskich manipulacji. Świat rozległych przestrzeni i przemienionego czasu, z którego przychodzimy i który ciągle jest w nas” – Andrzej Mencwel
„W powieści przywołuje Komar czas szczególny. Spazmatyczny, drastyczny czas przesilenia, apokaliptycznych nastrojów. Czas zmagania się ludzi i monstrów, wiary i rozumu, wiedzy i magii, jawy i snu, katolickiego Kościoła i wielogłowej heretyckiej subwersji, demonii i świętości. Czas podstępu i nieufności, sztyletu i trucizny. Czas zbrodni bez kary oraz kary bez zbrodni. I fantazmatów obciętych głów. Czas z tą przerażającą ówczesnych dziesięciodniową «wyrwą» w kalendarzu, jaką przyniosła jego gregoriańska reforma z 1582 roku.
Zatem druga połowa XVI stulecia. Zatem jej ruchliwość. Niesłychana, gorączkowa, mrówcza ruchliwość – krążenie elit, idei i rzezimieszków. I książek. Takich także, które poświadczały, jak czytamy o tym u Komara, że każdy z ich łowców i pożeraczy ma w tej krytycznej i przeczuwającej Apokalipsę epoce swoje Patmos, każdy na swój sposób idzie, prowadzony nieubłaganą dłonią Fortuny, drogą świętego Jana (…)” – fragment posłowia Zbigniewa Mikołejki