Wiedziała, że kiedyś poślubi mężczyznę, którego wybierze jej ojciec.
Ale nie sądziła, że będzie to ktoś znacznie starszy od niej.
O POWIEŚCI „Słodka pokusa” Cory Reilly [ebook w formatach epub i kindle mobi]:
Cassio ma władzę, a wraz z nią obowiązki. Mafioso doskonale wie, że w jego świecie posiadanie żony jest nakazem, bo nie ma niczego ważniejszego od tradycji i honoru. I z tego powodu żeni się z 18-letnią dziewczyną
Giulia zawsze zdawała sobie sprawę, że poślubi mężczyznę, którego wybierze dla niej ojciec. Ale nie przypuszczała, że będzie on dużo starszy od niej. Nagle musi zostać matką dwójki maluchów, kiedy nigdy nie trzymała niemowlaka w ramionach.
Giulia szybko się zorientuje, że Cassio nie jest zainteresowany związkiem z nią. Szukał jedynie niani dla swoich dzieci. Jednak dziewczyna postanowi zawalczyć o swoją wizję szczęścia…
Jak czytać ebook „Słodka pokusa”?
📖 Ebook „Słodka pokusa” Cora Reilly przeczytasz wygodnie w aplikacji mobilnej Publio, a także na czytnikach Kindle, inkBOOK, PocketBook, Onyx itp., na komputerze, telefonie i tablecie. Przed zakupem możesz zapoznać się z darmowym fragmentem książki.
„Słodka pokusa” Cora Reilly – fragment:
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Cassio
Gdy umiera ci żona, spodziewasz się po sobie smutku i rozpaczy, ale patrząc, jak opuszczają jej trumnę do dołu, czułem jedynie złość i rozgoryczenie.
Wzięliśmy ślub osiem lat temu. Śmierć zakończyła nasze małżeństwo w rocznicę. Stosowny koniec związku, który od samego początku był skazany na niepowodzenie. Może to przeznaczenie chciało, że akurat dziś wypadł najgorętszy dzień roku. Pot spływał mi po czole i skroniach, ale łzy się nie pojawiły.
Ojciec ścisnął mocniej moje ramię. Dodawał otuchy mnie czy sobie? Od czasu trzeciego zawału wyglądał kiepsko, a śmierć Gai na pewno mu nie pomogła. Spojrzał mi w oczy – martwił się. Zaćma zamgliła mu wzrok. Z każdym dniem jakby coraz bardziej się rozmywał. Im stawał się słabszy, tym ja musiałem być silniejszy. Jeśli będziesz wyglądał na słabego, mafia zeżre cię na śniadanie.
Kiwnąłem mu delikatnie głową, po czym obróciłem się z powrotem w stronę grobu, zachowując kamienną twarz.
Stawili się wszyscy podszefowie z rodziny mafijnej. Nawet nasz capo Luca Vitiello, przyjechał z żoną z Nowego Jorku. Wszyscy mieli takie same, uroczyste miny – idealne maski, dokładnie takie jak moja. Kilka chwil później składali mi kondolencje, szeptali fałszywe słowa pocieszenia, choć plotki na temat przedwczesnej śmierci mojej żony już między nimi krążyły.
Cieszyłem się, że Daniele i Simona są za mali, żeby coś z nich zrozumieć. Nie wiedzieli, że ich matka umarła. Nawet dwuletni Daniele nie pojmował jeszcze znaczenia słowa „śmierć”. A Simona… została osierocona przez matkę w wieku czterech miesięcy.
Przeszyła mnie kolejna fala wściekłości, ale od razu ją stłumiłem. Nieliczni z otaczających mnie mężczyzn byli moimi przyjaciółmi, większość węszyła za oznakami słabości. Byłem młodym podszefem, według wielu zbyt młodym, ale Luca ufał w to, że rządzę Filadelfią żelazną ręką. Nie zamierzałem go zawieść, mojego ojca również.
Po pogrzebie zebraliśmy się w mojej posiadłości na obiad. Sybil, moja gosposia, podała mi Simonę. Maleńka całą noc płakała, ale teraz twardo spała w moich ramionach. Daniele uwiesił się na mojej nodze; wyglądał na zdezorientowanego. Szukał bliskości po raz pierwszy od śmierci Gai. Czułem na sobie te wszystkie pełne współczucia spojrzenia. Sam z dwojgiem dzieci, taki młody jak na tak odpowiedzialną funkcję w rodzinie… Wypatrywali choć najdrobniejszego pęknięcia w mojej fasadzie.
Podeszła matka, uśmiechnęła się smutno i wzięła ode mnie Simonę. Zaproponowała, że zajmie się dziećmi, ale miała sześćdziesiąt cztery lata i musiała dbać o ojca. Zebrały się wokół nas moje siostry i gruchały do Daniele. Mia wzięła go na ręce i mocno przytuliła. One też oferowały pomoc, ale wszystkie miały już własne małe dzieci i mieszkały daleko – z wyjątkiem Mii.
– Synu, wyglądasz na zmęczonego – zauważył ojciec.
– Niewiele ostatnio sypiam. – Od śmierci matki Daniele i Simona zasypiali na najwyżej dwie godziny. Przypomniałem sobie zakrwawioną suknię Gai, ale szybko odpędziłem tę wizję.
– Musisz poszukać dzieciom matki – dodał, opierając się całym ciężarem ciała na lasce.
– Mansueto! – krzyknęła matka. – Przecież dopiero pogrzebaliśmy Gaię.
Ojciec poklepał ją po ramieniu, ale patrzył na mnie. Wiedział, że nie potrzebuję dużo czasu na opłakiwanie Gai, ale musieliśmy dbać o pozory przyzwoitości. Nie wspominając o tym, że nie byłem pewien, czy chcę w życiu kolejnej kobiety. Ale moje zachcianki się nie liczyły. Żelazne zasady i tradycje decydowały o każdym aspekcie mojego życia.
– Dzieci potrzebują matki, a ty kogoś, kto o ciebie zadba. – Ojciec nie ustępował.
– Gaia nigdy o niego nie dbała – mruknęła Mia. Ona również nie wybaczyła mojej świętej pamięci małżonce.
– Nie tutaj, nie teraz – syknąłem. Prychnęła, ale się zamknęła.
– Zakładam, że masz już na oku jakąś kandydatkę dla Cassia – zwróciła się do ojca moja najstarsza siostra Illaria, przewracając przy tym oczami.
Zobacz pozostałe ebooki od Cora Reilly