DRUGI PIERWSZY RAZ
„Ona mi pierwsza pokazała księżyc i pierwszy śnieg na świerkach, i pierwszy deszcz” – to jedno z najwspanialszych rodzicielskich cudów, że przez oczy dziecka można doświadczać od nowa, przeżyć znów już przeżyte.
Wspominam w Dniu Matki, jak z moim małym wtedy synkiem oglądałam „Romea i Julię”, tę miłosną klasykę wybitnie zekranizowaną i uwspółcześnioną przez Baza Luhrmanna (do dziś zresztą słucham soundtracku z tego filmu, zwłaszcza jak Shirley Manson śpiewa: „Umrę dla ciebie, zabiję dla ciebie”). Gdy Romeo – Leonardo DiCaprio – wbiegł do pustego rozświetlonym świecami kościoła i zobaczył cichą Julię – Claire Danes – na katafalku, spojrzałam na synka, bo przestał oddychać – był jednym wielkim napięciem i oczekiwaniem. I nagle do mnie dotarło, że on przecież nie wie, jak to się skończy! Siedzę obok człowieka, który nie wie, jak kończy się „Romeo i Julia”!
Z nim od nowa chichotałam, czytając na głos „Dzieci z Bullerbyn”, płakaliśmy razem przy „Mio, mój Mio”, zachłysnęłam się morzem, rozczuliłam na widok krowy, choć przyznam, że akurat na wsi jego najbardziej zachwycił kombajn.
Potem się rozjechaliśmy, dosłownie i jeśli chodzi o gusta. Jego płowa głowa pociemniała tak jak jego nastoletnie spojrzenie. Miał same tajemnice. Strasznie działaliśmy sobie na nerwy. Ale to dzikie zwierzę wciąż czasem chciało się przytulić.
Teraz on częściej przytula mnie niż ja jego. Nie tylko dlatego, że jest większy, jest też bardziej czuły – jego świat ocieplił, mnie wyziębił. Znów do mnie dzwoni, gdy dzieje mu się krzywda, gdy ktoś mu złamie serce. Ale też, żeby podzielić się szczęściem.
Gdy mnie gdzieś podwozi, włącza mi w samochodzie swojego Spotify. Na ogół słyszę te piosenki po raz pierwszy.
EWA WIECZOREK
Zaglądajcie na naszą stronę Wysokieobcasy.pl i profil na instagramie @wysokieobcasy_extra